Witam forumowiczów. W dalszej części tego wpisu formułuję pytanie/prośbę do Was, ale najpierw parę słów o mnie
:
Pochodzę z Częstochowy i choć od paru ładnych lat tam nie mieszkam, to większą część życia spędziłem w tym mieście. Obecnie mieszkam w Wielkopolsce, ale wszystko co rozciąga się od "miasta świętej wieży" aż po Wawel traktuję jako mój dom rodzinny. Jurę zjeździłem i przeszedłem wzdłuż i w szerz. Nawet odbyłem kiedyś kilkudniową wycieczkę pieszą z Częstochowy do Krakowa niosąc wszystko co niezbędne w 30L plecaku - namiot, śpiwór, minimum ubrań, puszki z tuńczykiem i suszone jedzenie. Mówiąc krótko, Jura to kawał mojego życia
.
Do meritum!
Drodzy forumowicze mam do Was pytanie. Czy ktoś z Was w 2005 roku długi weekend majowy spędzał w dolinie Będkowskiej na kempingu Brandysówka pod Sokolicą? Konkretnie chodzi mi o dzień 1 maja. Tego dnia o późnej porze, a właściwie chyba już w nocy miało miejsce zdarzenie kiedy to białe Mitsubishi Pajero zjechało z mostku koło Brandysówki prowadzącego przez rzeczkę na pole namiotowe. Czy ktoś z Was pamięta to zdarzenie? Niektórzy obozowicze próbowali pomóc wyciągnąć samochód za pomocą lin jedynie siłą własnych mięśni, jednak nie powiodło się to. Auto całą noc spędziło w tym położeniu i dopiero następnego dnia, czyli 2 maja, około południa przyjechał traktor który wydobył auto z rzeczki. Jeśli ktoś z Was pamięta tamte wydarzenia, to bardzo proszę o kontakt. Było by fantastycznie, gdyby ktoś z Was utrwalił tę sytuacje, czyli auto w rzeczce itp. na fotografii. Bardzo proszę o kontakt na forum lub na e-mail:
flawiusz.lapcik@poczta.fm .Dziękuję.