NaszeMiasto.pl > Myszków > Lokalne >
Biskupice: Jedno z nielicznych miejsc, gdzie quadami jeździ się bezpiecznie i legalnie może zniknąć
Cytuj:
Biskupice: Jedno z nielicznych miejsc, gdzie quadami jeździ się bezpiecznie i legalnie może zniknąć
Dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego Marek Broda złożył doniesienie na policję, kwestionujące legalność toru do jazdy terenowej w dawnej piaskowni w Biskupicach, w gminie Olsztyn. W opinii szefa parków tor należy zamknąć, ponieważ zlokalizowany jest na terenie Parku Krajobrazowego Orlich Gniazd, gdzie nie wolno organizować rajdów samochodowych i motorowych.
Tymczasem biskupicki tor jest jedynym w regionie częstochowskim miejscem, gdzie można spróbować w pełni wykorzystać możliwości jazdy terenowej samochodami, crossowymi motocyklami oraz coraz bardziej popularnymi quadami.
Ogrodzony teren obejmuje 34 hektary i daje kilkadziesiąt możliwości zorganizowania trasy przejazdu. Najbliższy podobny obiekt znajduje się ponad 20 kilometrów stąd, na tzw. pustyni w Siedlcu.
::: Reklama :::
Zanim w 2000 roku zakończono kopanie w Biskupicach piasków formierskich dla Huty Częstochowa i urządzono tor, kierowcy terenowych pojazdów uganiali się po leśnych duktach i bezdrożach. Sami leśnicy przyznają, że od chwili otwarcia toru rzadziej zdarzają się dewastacje upraw leśnych przez grupy zmotoryzowanych poszukiwaczy adrenaliny. A uczestnicy jednej z imprez wzięli udział w gaszeniu pożaru lasu i opanowali ogień przed przyjazdem strażaków.
- Przecież jeśli zamkniemy tor, wszyscy powrócą na leśne szlaki - mówi Michał Jagusiak, członek zarządu spółki Jura Park, właściciela obiektu. - Nie organizujemy rajdów, lecz imprezy integracyjne, zloty off road czy pikniki. To, że czasem ktoś nas poprosi o zmierzenie czasu, w jakim pokonał szczególnie trudny odcinek trasy, nie znaczy, że mamy tutaj rajdy.
Z drugiej strony przyznać trzeba, że w latach ubiegłych organizowano w Biskupicach rajdy Toyoty Land Cruisera. Nie miały one jednak charakteru sportowego, bardziej zabawy w ogromnych terenowych wozach.
Tymczasem policja zawiadomienie przyjęła i wszczęła dochodzenie. Wyników jeszcze nie ma. Lada dzień do właścicieli toru zostanie też wysłana decyzja Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Bogdana Anioła. Nie chce on ujawniać jej treści, zanim nie zostanie podpisana. Z naszych informacji wynika, że będzie ona nakazywać właścicielom toru rozbiórkę budynku mieszczącego bar oraz drewnianej wiaty. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zakłada bowiem prowadzenie tu działalności rekreacyjnej, lecz bez tzw. obiektów kubaturowych. To akurat dla toru żadne zagrożenie, najwyżej zaplecze imprez będzie się znajdować w namiotach.
- Przecież to idiotyzm żeby tor zamykać - irytuje się Maciej Bohdziewicz, jadący z Częstochowy samochodem z quadem na przyczepce, właśnie na tor do Biskupic. - Gdzie można legalnie pojeździć? Tylko tu! Niech panowie urzędnicy zdają sobie sprawę, że aby ograniczyć problem quadów na Jurze, trzeba takich miejsc urządzić jeszcze kilka, zamiast likwidować.
Przeciwnikami toru off road jest też spora grupa mieszkańców Biskupic, którzy mają swoje posesje w pobliżu obiektu. Narzekają na hałas silników. Z dziennikarzem rozmawiać nie chcą, ale często zgłaszają skargi na policję i do urzędu gminy.
- Za to do nas jakoś nie przychodzą - mówi Michał Jagusiak. - A przecież o wszystkim można podyskutować. Tor jest rozległy, w określonych porach dnia możemy kierować jeżdżących w bardziej oddalone rejony. Możemy pomyśleć o dodatkowym zadrzewieniu terenu, aby powstała naturalna bariera przed hałasem. Ale po zamknięciu toru quady nie znikną, tylko będą jeździć "na dziko" - dodaje.
Piotr Piesik - POLSKA Dziennik Zachodni