Gazeta.pl > Częstochowa > Aktualności >
Mstów: Na użytek gminy
Cytuj:
Mstów: Na użytek gminy, Eliza Kwiatkowska, 2009-01-28
Przyroda to moje hobby - mówi Hubert Wenda. Dzięki jego pasji malownicza gmina Mstów ma dwa pomniki przyrody i użytek ekologiczny
Przyroda fascynowała go od dziecka. Kiedy dorośli pytali małego Huberta, kim chce zostać, bez wahania odpowiadał: leśnikiem.
- Właściwie nie wiem, dlaczego nie poszedłem do technikum leśnego - mówi 33-letni Hubert. - Może chciałem mieć pewny zawód? Skończył technikum budowlane, ale bez entuzjazmu. Poszedł na geologię i górnictwo, ale to też nie był dla niego właściwy wybór.
- Wyobrażałem sobie, że będę się uczył o minerałach, a tam było mnóstwo przedmiotów technicznych, które w ogóle mnie nie interesowały - opowiada młody mężczyzna. - Uparłem się, że będę przyrodnikiem. Dostałem się na ochronę przyrody do Krakowa i Łodzi. Wybrałem tę ostatnią, bo to były studia magisterskie, a nie licencjackie. Chciałem pracować u wojewódzkiego konserwatora przyrody. Jednak kiedy skończyłem studia, nie było już śladu po naszym województwie i tej instytucji. Do Katowic było za daleko.
Na studiach przyrodniczych zetknął się ze znanymi naukowcami pochodzącymi z okolic Częstochowy: pomysłodawcą utworzenia Jurajskiego Parku Narodowego prof. Januszem Hereźniakiem oraz biologiem i poszukiwaczką trufli prof. Marią Ławrynowicz.
- Tę ostatnią przypadkowo spotkałem w okolicach Mstowa jeszcze jako uczeń technikum - mówi Hubert. - Zapytałem ją wówczas, czy wie, że w Olsztynie rośnie endemit przytulia. Była szczerze zdziwiona moją wiedzą i polecała studia przyrodnicze w Łodzi.
Pracę magisterską napisał o murawach kserotermicznych we Mstowie. Po studiach Hubert dostał się na kilkumiesięczny staż w urzędzie gminy we Mstowie. Pochylił się nad projektem utworzenia rezerwatu Wąwóz Małuski przygotowanym przed laty właśnie przez znaną poszukiwaczkę trufli i swojego promotora prof. Romulada Olaczka. Plany nigdy nie zostały zrealizowane. Wpadł na pomysł, by wydzielić część terenu z projektowanego rezerwatu i utworzyć na nim inną formę ochrony przyrody - użytek ekologiczny pod nazwą Golizna. Na ponad hektarze terenu niedaleko drogi na Kielce rosną murawy kserotermiczne i rzadkie w skali województwa zawilec wielkokwiatowy, gorysz siny czy mrzanka pagórkowa.
- Przygotowałem dokumentację, mając wsparcie gminy - mówi Hubert. - Przy okazji wystąpiłem o nadanie dwóm obiektom statusu pomnika przyrody. Chodziło o słynną Skałę Miłości i grupę trzech cisów pospolitych. W ciągu roku ustanowiono pomniki przyrody.
Ale na rozporządzenie wojewody w sprawie utworzenia użytku ekologicznego musiał czekać pięć lat. Decyzja zapadła w październiku ubiegłego roku. Hubert Wenda twierdzi, że to dla niego nagroda za trud i jednocześnie ogromna satysfakcja, że się udało. - Wierzę, że moją wiedzę uda mi się kiedyś wykorzystać w pracy zawodowej - mówi ekolog.
Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa