Gazeta.pl > Częstochowa > Aktualności >
Co pomoże Jurze? Koncerty czy ekologiczna turystyka?
Co pomoże Jurze? Koncerty czy ekologiczna turystyka? Wioleta Bąk 01-05-2006
Pod olsztyńskim zamkiem ruszyło Jurajskie Natarcie, cykl koncertów i imprez, które w zamyśle organizatorów mają ożywić wciąż niedoceniony, a bardzo atrakcyjny dla plenerowych przedsięwzięć region. Wszyscy są zgodni: Jurze potrzebna jest promocja, która przyciągnie turystów. Kontrowersje pojawiają się, gdy przychodzi ten projekt wprowadzać w czyn.
Pod olsztyńskim zamkiem w ten weekend ruszyło Jurajskie Natarcie. Organizatorzy - grupa animatorów kultury związanych z częstochowską firmą Ermart Group, gminy i gospodarze terenów - planują 11 koncertów w różnych miejscach Jury. Mają one ożywić wciąż niedoceniony, a bardzo atrakcyjny dla plenerowych przedsięwzięć region. - Chcemy pokazać, że coś na Jurze się dzieje - tłumaczy Robert Gliński, dyrektor artystyczny Festiwalu Jurajskie Granie, organizowanego w ramach Jurajskiego Natarcia.
Deszcz i chłód sprawiły jednak, że zamiast kilkunastu tysięcy spodziewanych widzów w imprezach pod zamkiem uczestniczyło znacznie mniej osób. Nie zmartwiło to ekologów, którzy od lat protestują przeciw organizowaniu w tej okolicy masowych imprez. - Nie widzę przeszkód, by takie przedsięwzięcia odbywały się na Jurze, ale nie w miejscach, gdzie występują niezwykle cenne okazy przyrodnicze - przypomina prof. Aleksander Herczek, szef Rady Parków Krajobrazowych.
Prof. Janusz Hereźniak, biolog z Uniwersytetu Łódzkiego i znany orędownik utworzenia Jurajskiego Parku Narodowego, jest zdecydowanie przeciwny koncertom na Jurze. - Ludzie przyjeżdżają na nie na jeden dzień. Gdy wyjadą, mieszkańcy przez tydzień muszą sprzątać okolicę. Gorzej, że nim się odbuduje przyroda, przychodzi kolejna impreza - twierdzi profesor, podkreślając, że w okolicy Olsztyna i Złotego Potoku występują cztery gatunki roślin właściwe tylko dla tej okolicy. - Nie ma wątpliwości, że te obszary należy chronić. Masowe imprezy, w których na niewielkim terenie spotykają się tysiące osób, muszą negatywnie wpływać na ekosystem - mówi. Jego zdaniem nie chodzi tylko o zdeptanie np. przytuli krakowskiej (występuje jedynie tutaj w Europie). - By jednak mogła istnieć, potrzebny jest cały ekosystem, a hałas może odstraszyć np. rzadkie zwierzęta. Ten obszar jest wymarzony dla ludzi, którzy chcą podziwiać piękno przyrody i kontemplować ciszę - dodaje.
- Nie przesadzajmy. Koncerty odbywają się z dala od rezerwatu i na pewno nie zaszkodzą roślinkom - nie zgadza się Marian Stępień, wójt Olsztyna. Jego zdaniem agroturystyka sama się nie rozwinie, więc trzeba rozreklamować gminę. - Koncerty to świetny pomysł na przyciągnięcie młodych ludzi. Gdy będą dobrze się bawić, wrócą do Olsztyna - mówi wójt.
- Trzeba jednak uważać, żeby nie doprowadzić do przegrzania miejsca - przestrzega Piotr van der Coghen, szef Jurajskiej Grupy GOPR. Jego zdaniem jeśli atrakcyjna impreza przyciąga tłumy w miejsce, gdzie jest np. za mało parkingów, a do budek z jedzeniem stają wielkie kolejki, ludzie wracają do domów źli. - Tak było przy okazji pokazów pirotechnicznych w Olsztynie. Wiele osób mówiło mi: nigdy w życiu tu nie wrócę - mówi van der Coghen.
Inny sposób na ożywienie Jury ma Izabela Szewczyk, właścicielka częstochowskiego biura podróży, która specjalizuje się m.in. w agroturystyce. W Ostrowie koło Masłońskich urządziła Zagrodę Plastyczno-Kulinarną "Maciejówka" i organizuje tam plenerowe imprezy. - Postawiliśmy raczej na niewielkie grupy. Proponujemy tzw. zielone lekcje, szlak zagród agroturystycznych, w których młodzież może oglądać kozy, strusie, konie, zajęcia plastyczne, sportowe, przejazdy furmankami, kuligi, lekcje historii połączone z turniejami rycerskimi.
Nawet jednak ekolodzy widzą potrzebę rozwoju turystyki na Jurze. - Trzeba to zrobić jednak tak, by zadowolić ludzi i nie zaszkodzić przyrodzie - podkreśla prof. Hereźniak, przypominając, że nie chodzi wcale o odcięcie od cywilizacji, a park narodowy może być szansą rozwoju jurajskich terenów. - Turystom potrzeba przecież zaplecza: hoteli, barów i restauracji, które umożliwią pozostanie tu przez kilka dni.
- Łóżko i talerz to jednak zbyt mało, żeby zatrzymać turystę na Jurze - mówi Stanisław Kozubek, prezes Jurajskiego Stowarzyszenia Turystycznego i właściciel gospodarstwa agroturystycznego w Zrębicach. Koncerty to dobry sposób. - Trzeba się też uwspółcześnić i myśleć kategoriami miastowych - tłumaczy. Dlatego m.in. przygotowuje dla turystów dwa powozy, którymi będzie ich obwozić po okolicy.