Majowy weekend wykorzystaliśmy na wizytę w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego. Oprócz Tomaszowa zaszczytu goszczenia przedstawicieli Jury dostąpiły Spała, Inowłodź, Studzianna -Poświętne, Smardzewice, Sulejów i Drzewica. Na rozgrzewkę był spacer po znanych już zakątkach - do „Niebieskich Źródeł” i do „Skansenu rzeki Pilicy” gdzie przybyło parę nowych eksponatów. Żółta kartka należy się muzeum miejskiemu w Tomaszowie za zamknięty obiekt w najbardziej turystyczny weekend w roku. W Spale natrafiliśmy na „targi staroci” więc czas przeznaczony na wizytę w tej miejscowości upłynął na łażeniu między straganami
W Inowłodziu zerknęliśmy na prace budowlane prowadzone w ruinach zamku. Według tablicy informacyjnej trwa tam „
Rozbudowa i adaptacja z częściową rekonstrukcją” . Przynajmniej rzecz została nazwana po imieniu. Podobne działania wiele lat temu, bo jeszcze za czasów premiera Mościckiego i na jego polecenie, przeszedł tutejszy romański kościół św.Idziego. Była to niefortunna interwencja w romańska bryłę zabytku,podobna do tej którą na początku XX wieku przeżyło Giebło, chociaż przyniosła nieco mniej szkody zewnętrznym walorom zabytku. Wieża została podwyższona o jedna kondygnację. Na szczęście nadbudowana część wieży wyraźnie odcina się inaczej obrobionym kamieniem. Do wnętrza nie udało się nam wejść a tam ingerencja była zdecydowanie bardziej brutalna. Efekt, znany jedynie z fotografii, jest miły dla oka ale bez wartości historycznej. Pomnikowy przykład tego co może powstać na styku nauki i polityki. Przyjemne wrażenie robi zagospodarowanie otoczenia kościoła a widok na Pilicę jest stamtąd piękny. Jedynym mankamentem jest brak informacji przy wjeździe w wąska drogę prowadzącą w pobliże kościoła,że kilkaset metrów dalej znajduje się dogodny parking połączony z kościołem schodami. W efekcie turyści parkują na poboczach zaraz za skrzyżowaniem. Lekki szok wywołał sklep spożywczo-monopolowy w dawnej synagodze.
Na ścianach pozostałości malowideł i hebrajskie inskrypcje a pod ścianami regały z towarem. Zdecydowanie większy szok wzbudziła informacja uzyskana od autochtona,że podobno obecny właściciel oficjalnie kupił obiekt od Żydów. Warto zajrzeć do „
Starego młyna” we Fryszerce przy
trasie 48,kilka kilometrów za Inowłodzem gdzie dzisiaj zamiast mielić mąkę hoduje się ryby. Smażony jesiotr prosto z wody był przepyszny
Kościół i klasztor księży Filipinów w Studziannej-Poświętnem przyniosły wrażenia podobne jak kiedyś bazylika w świętokrzyskim Klimontowie. Takiego obiektu nie powstydziłyby się wielkie miasta. Dodatkowy plus za to,że obiekt był bez problemu dostępny a z nabyciem przewodników za "co łaska" nie było problemu.
Opactwo w Sulejowie to czwarty , po Koprzywnicy, Jędrzejowie i Wąchocku pocysterski obiekt, który mieliśmy okazję zwiedzać. Imponuje rozległością ale przez to brakuje mu tej ulotnej atmosfery dawnych wieków,którą wyraźnie czuliśmy w Koprzywnicy. Do kościoła zerknęliśmy jedynie w krótkiej przerwie między kolejnymi ślubami. A podobno majowe małżeństwa nie są szczęśliwe...Wewnątrz świątynia jest mniej strojna od jędrzejowskiej ale przez to chyba bliższa swojemu pierwowzorowi. Ciekawa jest ekspozycja muzealna w dawnym kapitularzu jednak, podobnie jak w pozostałych opactwach,brakuje mi w niej informacji o działalności gospodarczej cystersów a to jest ich największym wkładem w polskie dzieje. Zalew sulejowski nie jest obstawiony szczelnie ośrodkami broniącymi „intruzom” dostępu do wody. Bez problemu dało się znaleźć przyjemną i niemal bezludną zatoczkę na skraju lasu. W pogodne popołudnie siedzieliśmy do późna nad wodą zabawiając się w Maneta i tworząc „
Kolację na trawie” z tą różnicą,że muza, ze względu na temperaturę powietrza, pozostała w garderobie
Zamek w Drzewicy był zamknięty na głucho ze względu na prace budowlane prowadzone przez właściciela. Obiekt robi jednak imponujące wrażenie z zewnątrz. Wysokie mury wyglądają tak jak powinien wyglądać zamek w każdej szanującej się hollywoodzkiej produkcji
Na sam widok odechciewa się szturmu. Ciekawy jest też gotycki kościół św.Łukasza o charakterze obronnym, o czym świadczą otwory strzelnicze w wysokiej wieży nad kruchtą.
W Smardzewicach obejrzeliśmy kościół i klasztor franciszkanów a potem był kilkukilometrowy spacer przez piękne lasy do ośrodka hodowli żubrów. Nie ukrywam,że zrobiły na mnie mniejsze wrażenie niż widok bizonów w Kurozwękach. Tereny są idealne do turystyki rowerowej i to jest pomysł na następną wizytę. Po stronie plusów należy zapisać
ponadjurajską czystość na turystycznych trasach.
[ze względu na problemy techniczne ze sprzętem część ilustracji pochodzi ze stron internetowych ]