Jural bez górek i ruin długo nie wyrobi,szczęściem się stało że tu gdzie"stacjonuje"obecnie o jedne i drugie wcale nie tak trudno.Planów na dziś nie robiłem,ale wychodząc rano na balkon i patrząc na okolicę wiedziałem że tak zaczynający się dzień nie można zmarnować.


Poranna kawa,rzut oka na mapę i cel wybrany,Tantallon Castle,jakieś pięć kilosów na wschód w lini prostej od mojej"siedziby" w North Berwick,na niedzielny spacerek jak znalazł.
Ruszam z buta,niestety wzdłuż dróg,tu turystyka wygląda inaczej i szlaków nie uświadczysz,wszędzie prywatne grunty bądź pola golfowe i na odwrót.Nagrodą za niedogodności są widoki jakich w tym hrabstwie nie brak(East Lothian)


Jak widać powyżej tu"ostańce" z słonej wody wystają,mają swoje nazwy,ten z drugiego zdjęcia to popularny w okolicy Bass Rock.Te mini wysepki są często rezerwatami przyrody,to ptasie enklawy zasiedlane przez całe kolonie np.maskonurów
Takie mini osady również do rzadkości nie należą,usytuowanie to chyba naturalna osłona przed wiatrem który tutaj nie odpuszcza

Ładne miejsca. Wypatrzyłem konkretnie Twoje miejsce pobytu po charakterystycznych balkonach.

Źródło zdjęcia:
Mapy firmy Google.

Zamek na horyzoncie pojawia się po pół godzinnym marszu,jeszcze kilka minut i po krótkiej wymianie zdań w recepcji i nabyciu biletu można rozpocząć zwiedzanie.O samym zamku można dowiedzieć się choćby tu: https://en.wikipedia.org/wiki/Tantallon_Castle


Już na powitanie zamek stwarza wrażenie twierdzy doskonale wykorzystującej naturalne atuty,klify nadmorskie i niewielkie pogłębione ludzką ręką wąwozy które trzeba dziś pokonać wygodnymi pomostami,dawniej do samego zamku prowadził most ruchomy.
Bass Rock z 200mm,tu chyba do tej skały z lądu najbliżej

Zwiedzanie zamku jest czymś bardzo przyjemnym,dostępność niemal każdego zakamarka z dbałością o bezpieczeństwo turysty w połączeniu z pomysłowymi tablicami opisowymi również prezentującymi znaleziska archeologiczne i do tego otaczająca ruiny piękna i zarazem surowa przyroda robią spore pozytywne wrażenie.
Stan ruin na zewnątrz i w pomieszczeniach wewnętrznych możecie oględnie ocenić sami,obrazki chyba lepiej przysłużą sie niż najbardziej szczegółowe opisy.









Od wschodu morze,skały i klify

Od zachodu podobnie,tyle że zatoczka była również portem,powyżej znajdowała się osada przyzamkowa (town castle)

O zamku to tyle.To również koniec relacji.
Jeśli nie zanudzam to może w przyszłości coś jeszcze wkleję,mam kilka pomysłów na włóczęgę po wygasłych wulkanach,innych zamkach ruinach,czy wyprawę na wyspę Jura jest tam zacna destylarnia.Wszystko zależy od czasu i pogody która tu jest wyjątkowo dynamiczna i niejednokrotnie mocno surowa.Macie szczęscie że czytając tą relację nie dokuczał Wam szkocki wiatr
Pozdrawiam

Tytus,strzał w przysłowiową dychę,ale która jest "moja chata" to Ci nie pokarzę

Piękne okolice, porządne wybrzeże, nie jak nasza nuda bałtycka. Wrzucaj jak najwięcej, tylko może do odpowiedniego działu

Fajnie, fajnie, trochę odmiany nigdy nie zaszkodzi

Miejsca z potencjałem - nie marnuj czasu
Piękny wschód.
Ładne zdjęcia - przyłożyłeś się.
Proszę o więcej.

Cieszę się że się podoba,gdy tylko gdzieś wyruszę i będzie co pokazać będzie jakaś relacja.
Niki,masz rację,potencjał jest,jak i ograniczenia związane z krótkim dniem.Zwyczajnie w tygodniu widzę wschody i zachody słońca w drodze do tyrki,poza nią widzę ciemność



Gdyby Robert nie Twoja uwaga nawet nie zauważyłbym pomyłki .Jadę na stronie głównej temat po temacie i ten wydał mi się z marszu najwłaściwszy, wtedy tam się zatrzymałem,otworzyłem i zacząłem pisać.Taki spontan,a wystarczyło kliknąć jeszcze pozycję niżej a tam właściwy dział pod tytułem "Nasze inne poza jurajskie wycieczki"
Przepraszam,jeśli to możliwe umieść wątęk tam gdzie trzeba,a ewentualną resztę będę tam kontynuował bez zakładania nowych odrębnych tematów.

Zamek otoczony murami,do zamku dochodzę nie nękany widokiem straganów czy całej innej popeliny która takim miejscom choćby na Jurze towarzyszy nieodłącznie,czyżby kolejna tylko nasza niechlubna tradycja.


Wejście na zamek wiedzie przez recepcję,tu wita mnie młody uprzejmy człowiek,bilet sześć funtów,kilka wskazówek i można zaczynać zwiedzanie.Ten pracownik był nad wyraz towarzyski,nie proszony opowiadał ciekawostki o miejscu,chciał iść ze mną na zamek i opowiadać ze szczegółami historię zamku ,niestety szybko się pokapował że jest sam a biura bez opieki zostawić nie może.
Wewnątrz murów zamek otaczają ogrody gdzie nie sposób nie zauważyć ogromnych cisów.



Zamek zrobił na mnie ogromne wrażenie,trzeba niewiele by uruchomić wyobraźnie.Sam zamek datuje się na dwunasty wiek,i tu mam zagwostkę,bo chłopak tłumaczył że pierwszym właścicielem i budowniczym był John de Vaux normandzki rycerz który przybył do Angli z podbojami Wilhelma Zdobywcy.Wydarzenia te miały miejsce przecież w latach 1066,Wilhelm w nagrodę nadał ziemie braciom w wschodniej Anglii a następnie na zaproszenie króla Dawida I przybyli do Szkocji i młodszy miał właśnie zbudować ten zamek.Trochę te daty nie pasują do dwunastego wieku,ale może młodego Szkota nie tak pojąłem bo Szkoci to tacy brytyjscy Kaszubi,czasem angielski nie wystarczy
Jak się prezentuje zamek,a raczej to co zostało zobaczcie sami.

Była niedziela 21-go,pogoda zgniła,mokro,wiatr czasami lodowaty i ciemno jak...
Zdjęcia wyszły na ile aura pozwoliła,celem spacerku był kolejny zamek,ten na zachód od North Berwick.
Zamek Dirleton Castle,ale po kolei,zanim tam dotrę trochę pokluczę po okolicy.
Pod nosem mam port,kiedyś ponoć prężny dziś to tylko basenik z żaglówkami,kiedyś ważny punk przeprawy pielgrzymów do St.Andrews.Wielu podróżowało w celu uzdrowienia,niestety już tu docierali na tyle wycięczeni że w zasadzie zostawali tu na zawsze.Miejscowy szlachcic urządził tu dla nich szpital w kaplicy portowej.Pamiątką po szpitalu i kaplicy jest dziś jedynie ganek kaplicy,pochodzi podobno z 1177r

odkopane mury kościoła i cmętarza

Wewnątrz jako eksponaty stare płyty nagrobne


Samo miejsce plus pogoda tego dnia sprawiały je jeszcze bardziej przytłaczającym niż smutna historia jak tu się zapisała.
Dalej do przodu przez zwartą zabudowę całkiem ładnego miasta.


Przedmieścia mają inny charakter


Zmarznięty i zmoknięty powoli zbliżam się do celu,opłotki Dirleton i typowe dla okolicy budynki farmerskie

im bliżej zamku tym więcej zabudowań z starszych czasów.Rynku tu nie ma,ale i tak miejsce ma swój porządek.

Do Admina,przez nieuwagę wysłałem posty nie po kolei,czy można naprawić mój błąd i zamienić miejscami aby było chronologicznie,z góry dziękuje

Zamku ciąg dalszy


Podziemia to więzienie,magazyny,kaplice udostępnione do zwiedzania,bezpiecznego zwiedzania,tu na hasło safety wszyscy dostają kręćka,ale trzeba przyznać że bezpiecznie jest bardzo mimo że to ruina.



zamkowy dziedziniec

Sala balowa niestety dziś pod gołym niebem i dalej kuchnia z ogromnym kominkiem,lubili widać balować właściciele.


Brama główna i baszta wybudowana przez pierwszych właścicieli


Stan ruin jak na burzliwą historię zamku jest moim zdaniem zaskakująco dobry.


Jeśli o historii wspominam to ten jak i poprzedni który odwiedziłem (Tantallon) ma wiele wątków wspólnych,Olivier Cromwell nie mylić z biskupem ale to tez rodzina w 1650 roku po bitwie niedaleko stąd pod Dunbar rządził w Szkocji,wtedy to zamki zostały zajęte przez moss troopers czyli dezerterów bandytów którzy z zamków urządzali napady na Cromwelloskie odziały.Ten rozkazał swemu generałowi rozwiązać problem co uczynił ów generał.Niestety ponoć zamek doznał na tyle dużego uszczerbku że odtąd popadał w ruinę.Dużo wcześniej podobno zamki podpalał sam król szkocki Robert de Bruce aby nie osadziły się w nich wojska angielskie.Chłopak opowiadał też o procesach czarownic,ponoć były i takie kończące się stosami.
Opuszczając zamek idę przez ogród,nie brak tu oryginalnych roślin


Ale ogród to historia na lato,chłopak pokazał mi własne zdjęcia bujnej letniej roślinności po której zimą dosłownie nie ma śladu.
Dziękując przewodnikowi mimo woli żegnam się z nim i opuszczam zamek który pięknie się prezentuje nawet w tak paskudnej aurze,nieopodal jest gdzie nieco podnieść się na duchu sącząc szklaneczkę rozgrzewającego destylatu.
To już wszystko chociaż ja Wam powtórzyłem tylko nie wielką część historii opowiedzianych przez tego młodego entuzjastę.
Mam nadzieję że następny będzie wulkan,ten tutejszy albo znacznie sławniejszy z Edynburga.
Pozdrawiam

Wspaniałe i klimatyczne miejsca. Aż Ci zazdroszczę.

Tak,klimat tu jest niesamowity,mówię o tym w przenośni bo klimat jest surowy,czasami wredny.Trudno może w to uwierzyć ale tu budowa potrafi stanąć z powodu wiatru mimo że jeszcze wcześnie rano nic tego nie zapowiadało.
Szkocja to przede wszystkim ludzie,bardzo uprzejmi i uczynni,ale o specyficznym poczuciu humoru,jeśli uznasz że wpuszczanie w maliny to tylko nieszkodliwy ich zdaniem żart z pewnością przeżyjesz tu bezstresowo
I dla każdego kto tu przyjedzie mam przestrogę,nie dajcie się zaprosić na golfa,bo na początku będziecie wygrywać,gdy poczują że złapałeś bakcyla to już taryfa ulgowa się skończy i wtedy udowodnią jaki malutki jesteś,a ten sport tani nie jest
Czekam z niecierpliwością na cieplejsze miesiące by ruszyć do Highlandu,tu na południu to tylko taki szkocki przedpokój.

Widać ład architektoniczny. Brakuje tylko okraszających otoczenie, dobrze znanych z Polski banerów reklamowych, blaszanych garaży, czy bogatej reprezentacji znaków drogowych ozdabiających pobocza i chodniki. Śmieci w znanych nam ilościach też zapewne nie uświadczysz.