Dzisiaj zaliczyłem pierwszy po ostatnim ataku zimy dłuższy
wyjazd rowerkiem.
Pojechałem do Dobrej zobaczyć czy roztopy nie zmyły chałupy - musiało być całkiem nieźle - widać było że woda płyneła paktycznie całą szerokością dolinki (30m).
Pogoda rewelacyjna - słoneczko, brak wiatru, ptaszki spiewają... Na polach pół na pół - część dróg to rynny wypełnione półpłynnym błotem, ale tam gdzie piaseczek jest sucho. Często w zagłębieniach terenu są jeszcze 1,5m zaspy, w lasach na pólnocnych/wschodnich zboczach jest około 10cm śniegu.
Wracając zostałem prawie rozjechany przez gówniarza w czerwonym punto - koleś zaczął nagle wyprzedzać, właściwie to gaz do dechy szarpnięcie kierownicą i jest na moim pasie, droga waska, wysokie krawężniki, a ten prosto na mnie
Najzabawniejsze w tym że jakieś 150m za nim jechała drogówka, która zrobiła prawie to samo tzn. zaczeli wyprzedzać nim całkiem się mineliśmy, ale mam nadzieję że złapali świra
W Gieble spotkałem Qsionca - ciekawe czy dojechał do Krakowa?