6.34 wsiadamy do składu Giewont, pociąg jest prawie pusty, nie ma problemu z załadowaniem 7 rowerów. Miłą rowerową atmosferę burzy konduktor który doczepia się do prawie wszystkich biletów wystawionych przez kasjerki z dworca Zawiercie - był wyjątkowym służbistą, ale po jakiś dopłatach nikt z pociągu nie wyleciał. Podróż do Bielska mija bardzo szybko. Przy pięknej pogodzie ruszamy w kierunku Dębowca i na pierwszej góreczce odpada jeden rower Marcina K. Wielka szkoda - dało to też do myślenia że w tym terenie może jeszcze ktoś odpaść. W 6 podjeżdżamy łagodnym "szutrowym" duktem do schroniska pod Szyndzielnią. Pojawiają się pierwsze wspaniałe widoki. Dalej szlak robi się bardziej kamienisty i tak do samego szczytu Szyndzielni i Klimczoka. Na szczycie pierwsza rozległa panorama Beskidów i za mgiełka chowają się Tatry. Z Klimczoka zaliczamy bardzo stromy zjazd i dalej trudny kamienisty leśny szlak do samego Szczyrku. Droga jest kamienista, poryta, bez wytchnienia, hamulce parzą. Powolutku ujawnia się kolejna awaria tym razem u Andrzeja Killa.
Jeszcze bardzo ruchliwe asfalty w Szczyrku i atakujemy Skrzyczne. Na końcu asfaltu Kill odłączył się i ruszył w ciekawą górską wycieczkę zaliczając Beskid Mały. Podejście pod Skrzyczne było bardzo wyczerpujące, Jaworzyna dawała odrobinę nadziei bo szczyt był widoczny. Końcowy szlak bardzo zatłoczony i oczywiście wyczerpujący. Na szczycie Skrzycznego panuje piknikowa atmosfera, gra góralska muzyka, leje się piwko, widoki cudowne. Podejście mocno nas wypompowało i po solidnej regeneracji w schronisku ruszyliśmy na niesamowite pasemko ku Baraniej Górze. Początkowo łatwo i przyjemnie, słońce i czyste niebo, tatry jak na dłoni. Duże prędkości i spora ilość pieszych nie pozwalały się rozluźnić. Szlak bardzo suchy, luźny żwir i kamienie, korzenie i niewielkie kałuże. Trudy podejścia pod Skrzyczne zostały wynagrodzone pięknym krajobrazem i szalonymi zjazdami. Jedziemy zielonym do samej Baraniej G. po drodze Malinowska Skała i kilka innych górek z których roztaczają się widoki na Babia,Pilsko, Tatry...
Na ostrym zjeździe kolega Damian zalicza glebę i przydaje się moja mini apteczka, na szczęście to tylko obtarcia. Ania ma już za sobą kilka mniejszych glebek. Po mozolnym ale krótkim podejściu docieramy na szczyt Baraniej Góry. Jest tam sporo turystów, regenerujemy siły i nasycamy się pięknym widokiem na Beskidy, Tatry, Niżne Tatry, Mała Fatra...
Bardzo kamienistym szlakiem przez Przysłop i dolinę górnej Wisły (nowy ekstra asfalt) docieramy do Wisły Czarne. Droga doliną Wisły była bardzo szybka ok 50km/h, sporo pieszych. W Malince rozpoczynamy wdrapywanie na Salmopol (ok 40min). Zjazd bardzo szybki i niebezpieczny, łyknęliśmy kilka aut i motorków. Cały czas z górki prawie do samego Bielska. 20.14 podjeżdża ten sam Giewont i na wesoło wracamy do Zawiercia.
Wycieczka dla większości bardzo udana, dzięki uczestnikom za super górską wyprawę.
Ślad
http://app.endomondo.com/workouts/560429645/13990660 jak poszukacie to i Killa trasa będzie